Zaproszenia ślubne – historia od XVII do czasów obecnych

Zaproszenia ślubne mają bogatą historię sięgającą najdawniejszych czasów. Jednak prawdziwy rozkwit – bądź co bądź masowej sztuki tworzenia galanterii ślubnej – przypadł dopiero na XIX w.

W poprzednich wpisać zaczęliśmy opisywać historię zaproszeń ślubnych od ich początku – artykuł ten jest niejako kontynuacja wcześniejszej publikacji. Zapraszamy do lektury

Wieki średnie i co dalej?

Duży progres w stosunku do średniowiecza teoretycznie powinien nastąpić po wymyśleniu prasy drukarskiej Gutenberga jednak tak się nie stało z dosyć prozaicznych powodów – druk ten wciąż był bardzo drogi (a szczególnie druk zaproszeń personalizowanych) i mogło pozwolić sobie na niego tylko niewielu najzamożniejszych klientów ówczesnych drukarni.  Kolejny krok w rozwoju produkcji zaproszeń (ale i całej poligrafii) nastąpił w pierwszej połowie XVII wieku, kiedy to niemiecki drukarz Ludwik von Siegen wynalazł specyficzną technikę druku wklęsłego tzw. mezzotinta. Polega ona na wykonaniu rysunku specjalnym rylcem na chropowatej miedzianej płycie – stopniowe wygładzanie powierzchni sprawia, iż uzyskujemy pożądaną formę rytu. Elementy bardziej wypolerowane dają jaśniejsze tony, mniej wyszlifowane są analogicznie ciemniejsze. Taka analogia wiąże się z przyjmowaniem farby przez powierzchnię płyty. Metoda ta jednak wciąż nie pozwalała do końca na masową produkcję, co spowodowane było to między innymi przez stosunkowo szybkie zużywanie się tablicy z obrazkiem, a także ceny papieru.

Dlaczego prawdziwy rozwój masowej produkcji przypadł na przełom XVIII i XIX? Odpowiedź na to pytania jest dosyć trywialna, wiązało się to z postępem techniki. Pierwszym etapem masowości był wynalazek A. Senefeldera, a mianowicie litografia (umożliwiająca na stosunkowo szybkie wykonywanie wielu kopi). Technologia ta dała początek drukarnią offsetowym, które to walnie przyczyniły się do rozwoju branży prasowej i papierniczej. Istny boom w wyżej wymienionych dziedzinach ściśle związany jest z nowinkami ,które wprowadziła „rewolucja przemysłowa”.

Przełom

Prawdziwy rozwój produkcji i handlu związanego z drukiem zaproszeń ślubnych to okres przed II wojną światową, który bezpośrednio kontynuowany był po jej zakończeniu. Wtedy też pojawiły się pierwsze trendy w zaproszeniach ślubnych (związane z kolorystyką, czy wzorami), pojawili się również pierwsi kreatorzy dobrego smaku w tej dziedzinie (głównie w USA).

Masowość naturalnie związana była z zmniejszeniem kosztów zaproszenia, ale stopniowo wiązała się również z utratą jakości produktów. Zaproszenia tworzone w poligrafiach stawały się coraz bardziej sztampowe i szablonowe (regres nastąpił szczególnie na przełomie lat 80 i 90-tych – okres ten charakteryzowały się głównie anty-modą na błyszczący papier, czy wypukły nadruk) – w Stanach tego rodzaju wydruki nazwano nawet „biednym drukiem”.

Dzisiaj obserwujemy kompletny odwrót od powyższych tendencji, a wręcz można powiedzieć, iż wracamy do tradycji średniowiecznych, czyli kartek ręcznie robionych, bogato zdobionych (patrz. art. o trendach w galanterii ślubnej) i personalizowanych. Co więcej szczytem ekstrawagancji stają się zaproszenia ślubne ręcznie wypisywane piękną kaligrafią oraz zdobione imitacjami kamieni szlachetnych.

Trzeba zauważyć jednak, iż granica dobrego gustu w tworzeniu zaproszeń jest bardzo wąska – nie wszystkie kartki ręcznie robione są przykładami smaku oraz elegancji. I jak powiedział Francis Bacon: „Nie masz doskonałego piękna bez pewnej niezwykłości w umiarach”, ta złota myśl niestety niektórym producentom jest kompletnie obca – przesyt elementów, chaotyczny dobór kolorów, czy dodatków, a także nieumiejętne stosowanie kaligrafii to największe wady polskiej galanterii ślubnej.

———————————————————–

Przeczytaj także:

Zaproszenia ślubne – historia od średniowiecza

Łukasz Kosior

Opublikowano

w

przez

Tagi:

Komentarze

Dodaj komentarz